poniedziałek, 14 października 2013

No więc rozpoczął się kolejny tydzień, dla mnie to praktycznie od pewnego czasu bez większej różnicy ponieważ dzień wygląda dość podobnie czy to sobota czy poniedziałek. W zasadzie po przebudzeniu nie bardzo chce mi się wstawać - lenistwo? ... Nie, raczej coraz większe zniechęcenie i brak perspektyw.

W każdym razie rano to pora, w której przeglądam oferty o pracę jeżdżenie po instytucjach sobie odpuściłem z kilku powodów...

  • w mojej miejscowości złożyłem CV w każdej większej firmie odzewu brak - można to przez moje wymagania finansowe (jeszcze o nich nie wspomniałem), chociaż uważam, że bardziej realistycznym powodem jest fakt, że w każdej z tych firm, w której byłem Pani moje podanie bez zapoznania się z nim wrzucała na stertę innych podań, a spotkanie najczęściej kończyło się stwierdzeniem - Nie prowadzimy rekrutacji, redukujemy. Fakt, kiedy byłem się zarejestrować w PUP'ie pomimo, że miejscowość liczy ok. 15 tys. mieszkańców osób do rejestracji stało z 10... z kolei wyrejestrowujących się nie było wcale. 
  • Koszta, w sumie wszyscy potrafią mówić, że lepiej stawić się osobiście - bzdura... W chwili obecnej w wyniku nie tylko globalizacji światowej, ale również takiej na mniejszą skale regionalnej, dla większości zakładów nie ma tak naprawdę znaczenia, jaką formą składamy podanie tak czy inaczej wyląduje najprawdopodobniej na tej samej kupce, a wizyta osobista nie da nam szansy rozmowy, ba często nawet spotkania prawdziwego rekrutera.
  • Czas, nie ukrywajmy zasięg działań przez internet jest o wiele większy i bardziej wydajny
Tak czy siak dzisiaj Poniedziałek ofert jak na lekarstwo. Od miesiąca - bo tyle szukam aktywnie pracy - zauważyłem dwie prawidłowości... Poniedziałek to nie czas na zamieszczanie ofert pracy przez pracodawców oraz drugą piątek to czas zapraszania kandydatów na rozmowy - chociaż nie twierdzę, że to żelazne zależności, które występują w każdym przedsiębiorstwie.

Przeważnie na czynności związane z szukaniem pracy poświęcam ok. 2-3 godzin dziennie - Nie wiem czy to dużo czy to mało. Wystarczająco, ażeby przelecieć 3 główne portale + tablicę. Swoją drogą na tablicy często zdarzają się takie rodzynki, że szkoda gadać, ale że człowiek jest już w pewnym sensie zdesperowany nie zostaje mu nic innego jak próbować.

Ostatnia sytuacja z tablicy...

Ogłoszenie mało profesjonalne w sumie bez żadnego opisu stanowiska, tylko 3 bardzo podstawowe wymagania odnośnie kandydata - pewnie 90% czytających je spełnia - postanowiłem wysłać CV jak proszono, dołączyłem referencje... list sobie podarowałem bo ani nie był wymagany, ani stworzenie go nie było by proste w sytuacji gdzie człowiek nie zna, ani nazwy firmy, ani stanowiska, na które rekrutują... ba nawet ogólnego zakresu obowiązków. Dopisałem tylko, w treści, że jeśli moja oferta spotka się z akceptacją proszę o więcej informacji telefonicznych.

Następnego dnia byłem na basenie - jedna z rzeczy, która jeszcze trzyma mnie przy zdrowiu psychicznym - po wyjściu zauważyłem, że numer, którego nie miał próbował się, ze mną skontaktować postanowiłem oddzwonić odebrał facet, który przedstawił się jako - CYFROWY POLSAT - nie przypominałem sobie, żebym do nich kandydował, ale cóż dostałem propozycję spotkania w biu... nie, w jednej z Toruńskich kawiarni przy kinie - Mówię sobie, a co tam, ale że miałem wątpliwości powiedziałem, że do godz. 20 oddzwoni czy się stawie (Była 18.00), facet powiedział, że nie ma problemu...

Wróciłem do domu przejrzałem miejsca, gdzie wysyłałem CV i się potwierdziło do CYFROWEGO POLSATU nie wysyłałem, czyli to pewnie jedno z ogłoszeń z tablicy gdzie prosiłem o więcej informacji telefonicznie bądź na e-mail. Dzwonie... facet odebrał więc przedstawiłem mu jak wygląda sytuacja i poprosiłem o więcej szczegółów - w zasadzie jakiekolwiek szczegóły - odnośnie pracy... w tym momencie zaczęło się kręcenie, jąkanie i zdziwienie? Facet stwierdził, że takie informacje może przedstawić, ale tylko na rozmowie w cztery oczy na spotkaniu - Zapytałem czy rozmowy przez telefon nie uważa, za rozmowę w 4 oczy. Facet zaczął jeszcze bardziej się jąkać, kręcić... w każdym razie podziękowałem grzecznie za poświęcony czas.

Uważam, że szczytem nieprofesjonalizmu jest oczekiwać od kandydata, żeby stawił się 50 km od miejsca zamieszkania na rozmowę o pracę, o której potencjalny pracodawca nie chce powiedzieć kompletnie nic. Jak się domyślam oferta jest na tyle nieatrakcyjna, że pewnie większość rezygnowała już w trakcie rozmowy telefonicznej, dlatego pewnie zmienili strategie.

No nic szukamy dalej...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Dziękuje za aktywny udział.