poniedziałek, 2 grudnia 2013

   No i wyrazy uznania, dla Pań, które zdeklarowały się, że odpowiedź zwrotną otrzymam - rzeczywiście otrzymałem. Chociaż może nie taką na jaką liczyłem, ale zawsze taka forma odpowiedzi jest zdecydowanie lepsza, aniżeli brak jakiejkolwiek. Troszkę śmieszne jest to, że człowiek kandydujący na stanowisko jako coś wyjątkowego traktuje informacje zwrotną. Przecież to powinien być standard, ani możliwość.

   Osobiście jestem pamiętliwy i na pewno za 3-4 lata - bo tak można wnioskować śledząc rynki - kiedy sytuacja się zmieni i rynek "pracodawcy" ustąpi miejsca rynkowi "pracowników" niektórych pracodawców będę omijał szerokim łukiem. Gdzieś ostatnio przeczytałem - i słusznie - że pracodawcy, którzy traktują troszkę po macoszemu działy HR mogą się lekko za te kilka lat zdziwić. Zresztą pewnie nie tylko ja, ale również wielu z Was zauważyło, że niektórzy rekruterzy nie mają w zasadzie żadnych kompetencji do prowadzenia rozmów o pracę - przynajmniej na niektóre stanowiska. Jednak tutaj znowu w trakcie takiej rozmowy pojawia się "czerwona lampka" - przynajmniej taka powinna się pojawić - że to ta osoba, z którą rozmawiamy może nas przyjąć do pracy bądź też nie - i wcale nie ze względu na nasze kwalifikacje czy ich brak. Dlatego chcąc nie chcąc trzeba zacisnąć zęby i nie uświadamiać rekrutera, że się kompromituje nie znając w ogóle specyfiki danego stanowiska.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Dziękuje za aktywny udział.